Świt zbliżał się nad łąkę
otuloną w noc ciemną.
"Gościa wiodę pod rękę -
oto Mróz idzie ze mną."
Łąka oczy przeciera,
rosy korale wkłada,
włosy traw rozpościera,
i smutno tak powiada
"Jakże ja gościa przyjmę,
ma suknia szara, biedna,
wszak czekam już na zimę,
zwiędła już suknia kwietna".
Uśmiechnął się Mróz lekko,
źdźbła traw pogładził ręką
i obdarował łąkę
nową kwietną sukienką.
Dzień nadszedł w Słońca promieniach
i ujrzał zdumiony wielce,
jak łąka skrzy się i mieni
w białej szronu sukience.
Komentarze