Legenda o pierścieniu księżnej Kingi znana jest powszechnie, zwłaszcza w Krakowie i okolicach. Jak to z legendami bywa, zawiera w sobie ziarnko prawdy. Warto ją opowiadać dzieciom, bo to piękna opowieść o tym, jak dobroć, mądrość i troska władcy może przyczynić się do dobrobytu kraju i jego mieszkańców. Księżna Kinga całym życiem służyła Bogu i księstwu polskiemu u boku swego małżonka księcia Bolesława. Po śmierci męża przeniosła się do Starego Sącza, który był jej własnością z nadania Bolesława, wdzięcznego za jej działania dla dobra państwa i Kościoła. Tu wstąpiła do zakonu klarysek, gdzie przebywała aż do swojej śmierci w 1292 roku i gdzie została pochowana.
Choć zmarła w opinii świętości, jej proces beatyfikacyjny rozpoczął się dopiero na początku XVII w i nie został dokończony. Gdy w 1683 roku król Jan III Sobieski powracał spod Wiednia, wyjechała mu na spotkanie królowa Marysieńka. Spotkali się w Starym Sączu, gdzie król pragnął pomodlić się przy grobie księżnej Kingi. Sobieskiemu zależało na wyniesieniu Kingi na ołtarze, dlatego kilkakrotnie apelował w tej sprawie do papieża. Dzięki jego staraniom, proces beatyfikacyjny został wznowiony i Kinga została ogłoszona błogosławioną w 1690 roku.
Na kanonizację błogosławiona księżna musiała poczekać jeszcze ponad trzysta lat. 16.czerwca 1999 roku, podczas swojej siódmej pielgrzymki do Polski, papież Jan Paweł II włączył Kingę w poczet świętych podczas Mszy Św. odprawionej w Starym Sączu. Siostry klaryski otrzymały na ten dzień specjalną dyspensę i mogły opuścić klauzulę, by na starosądeckich błoniach uczestniczyć w tak wyjątkowej dla nich uroczystości. Ołtarz będący świadkiem tych wydarzeń stoi wciąż w tym samym miejscu. Tylko błonia opustoszały, a w rosnących u stóp ołtarza krzewach gnieżdżą się ptaki.