Justa Justa
633
BLOG

Tamaki Herenga Waka

Justa Justa Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 28

To kolejna maoryska nazwa Auckland - Tamaki gromadząca łodzie. A Pakeha, czyli Nowozelandczycy z europejskimi korzeniami, mówią "Miasto żagli". Obie nazwy oddają rzeczywistość. Auckland obdarzone zostało bowiem przez naturę dwoma naturalnymi portami: Manukau Harbour od południowego zachodu, z wejściem od strony morza Tasmana i Waitemata Harbour od północnego wschodu, z wejściem od strony Pacyfiku. Tak się jednak złożyło, że choć pierwszy z nich jest jednym z największych w Nowej Zelandii, to przede wszystkim ten drugi stanowi główny wstęp do miasta, gdyż to tutaj znajduje się nabrzeże miejskie z portem, przystanią promową oraz największą przystanią jachtową na półkuli południowej.

Nazajutrz po przylocie nogi same mnie zaniosły na nabrzeże. Cel mojej podróży, choć nie był związany z Nową Zelandią, to jednak miał z nią mieć co nieco wspólnego właśnie pod względem żeglarskim, dlatego wizyta w porcie Auckland wydawała mi się punktem obowiązkowym. Na nabrzeżu od razu zwrócił mą uwagę olbrzymi biały kadłub łodzi żaglowej umieszczony na podporach. Była to słynna KZ1 "New Zealand" znana jako "Big Boat", wystawiona w 1988 roku przez Nową Zelandię w Regatach o Puchar Ameryki i pokonana wtedy przez amerykański katamaran o podobnej długości (w regulaminie określono wtedy dopuszczalną długość kadłuba, ale nie ilość kadłubów, więc skończyło się to sporą awanturą).

Stała ona przed niewielkim budynkiem, w którym mieściło się Muzeum Morskie, zatem wizyty w nim też nie umiałam sobie odmówić.

Po wejściu do środka stało się jasne, że ten budynek to w zasadzie sam przedsionek, zaś ekspozycje umieszczone są w budynkach zbudowanych wzdłuż basenu portowego.

Od Australii - najbliższego sąsiada - dzieli Nową Zelandię trzy tysiące kilometrów, nic więc dziwnego, że historia Nowej Zelandii wiąże się nierozerwalnie z żeglugą morską. Pierwsi mieszkańcy przybyli tu między X a XIII w.n.e z Polinezji w wielkich łodziach, prawdopodobnie podobnych do tej, jakiej model można obejrzeć w muzeum. Tongiaki, tratwa-katamaran z Tonga, mogła mieć nawet do 21 metrów długości i mogła przewozić 150 pasażerów.

Polinezyjczycy byli doskonałymi żeglarzami, potrafili nawigować w oparciu o gwiazdy i kierunek fal. W muzeum można obejrzeć łodzie pochodzące z różnych wysp Polinezji. Sema Makawa z Fidżi jest również przykładem łodzi używanych do podróży oceanicznych. Budowano je w różnych rozmiarach - największe 30-to metrowe mogły przewozić nawet 200 ludzi.

Największa łódź polinezyjska w muzeum to "Taratai" - wybudowana na wyspie Tarawa dla nowozelandzkiego pisarza i fotografa Jamesa Siersa (urodzonego w 1936 r w Polsce jako Zbigniew Sierpiński). W 1976 wyruszył on wraz z 13-toma ludźmi załogi w podróż z Kiribati na Fidżi. Wyprawę tę opisał w książce "Taratai: A Pacific Adventure".

Maorysi, jak na potomków Polinezyjczyków przystało, również byli doskonałymi budowniczymi łodzi. Ich wojenne waka imponowały zarówno wielkością jak i bogatą ornamentyką zdobień.

Gdy w grudniu 1642 roku do brzegów Nowej Zelandii dopłynął pierwszy europejski statek, maoryskie waka taua wypłynęły mu naprzeciw. Nie było to jednak przyjazne powitanie i holenderski żeglarz Abel Tasman musiał odpłynąć od brzegów nowego lądu nie postawiwszy na nim nogi, miejsce zaś, w którym po raz pierwszy starły się dwie obce sobie kultury, nazwał Zatoką Morderców, gdyż w tym starciu czterech jego marynarzy poniosło śmierć.

Zanim dotarł tam następny Europejczyk upłynęło 127 lat. W 1769 roku na barku Endeavour dotarł do brzegów wyspy północnej kapitan James Cook. I znów na jego spotkanie wypłynęli maoryscy wojownicy w waka, krzycząc, wygrażając i ogólnie prezentując się przerażająco i odstraszająco. Cook jednak był człowiekiem rozważnym i starannie przygotowywał się do nawiązania kontaktu z nieznanym ludem, przyjmując takie zasady, aby zapewnić bezpieczeństwo swoim ludziom, równocześnie nie rozniecając konfliktu. Ponadto miał na pokładzie tahitańskiego kapłana Tupaię, który służył mu w takich okolicznościach za tłumacza. Dzięki temu, po wielokrotnych demonstracjach siły i wojowniczości ze strony Maorysów (ale także Anglików), udało mu się nawiązać z tubylcami całkiem przyjazne stosunki handlowe.

Cook opłynął Nową Zelandię dookoła, pragnąc sprawdzić, czy ląd ten nie jest przypadkiem częścią Terra Australis, mitycznego kontynentu przeciwwagi, w którego istnienie wprawdzie wątpił, ale na poszukiwanie którego został wysłany przez brytyjskich Lordów Admiralicji. Mapa, którą sporządził przy tej okazji, była bardzo dokładna - Cook był wyjątkowo zdolnym kartografem, niektóre jego mapy były tak doskonałe, że używano ich jeszcze w latach 90-tych XX w!

Choć Cook starał się, na ile to było możliwe, nie ingerować w życie napotkanych ludów, jego odkrycia, mapy i sprawozdania dały początek kolonizacji tych ziem. I tak XIX wiek to czas przybywania białych imigrantów do Nowej Zelandii w poszukiwaniu lepszego życia. W muzeum można było zobaczyć modele statków, jakimi imigranci przypływali,

obejrzeć, co ze sobą przywozili

i doświadczyć, w jakich warunkach podróżowali (ten pokój autentycznie się kołysał!)

Można też było zapoznać się z historiami ludzi, którzy tworzyli dzisiejszy naród i państwo.

Ekspozycja w muzeum Morskim w Auckland obejmowała wszelkie aspekty dotyczące szeroko pojętej żeglugi od żeglarstwa polinezyjskiego, przez rybołóstwo, marynarkę handlową, ratownictwo,

po żeglarstwo sportowe, w którym Nowa Zelandia może się poszczycić wieloma osiągnięciami.

Spędziłam tam ponad dwie godziny i mam wrażenie, że zapoznałam się ze wszystkim bardzo pobieżnie, tym bardziej trudno przekazać mi coś więcej w krótkiej notce. Nie mogę jednak odmówić sobie przedstawienia jednego z najciekawszych eksponatów:

To jedna z pięciu kotwic z HMS Bounty, która została utracona przez zbuntowaną załogę nieopodal Tahiti w 1788r, a odnaleziona w 1935 roku. Druga bliźniacza kotwica znajduje się w Adamstown na wyspie Pitcarn, gdzie schronili się buntownicy wraz ze swoimi polinezyjskimi żonami. Patrząc na tę kotwicę, pamiętającą czasy wielkich podróży po nieznanych wodach w kierunku nieznanych lądów, zdałam sobie sprawę, jak mała będzie ta moja pacyficzna przygoda. Wiedziałam jednak też, że dla mnie będzie mimo wszystko największa.

Justa
O mnie Justa

Kraków to pryzmat, Przez który pięknieje ojczyzna J.Sztaudynger Dziękuję za prezenty: 4Poryroku - za jurajskiego kwiatka Andrzejowi Budzykowi - za psaka Her Manowi - za mecz Intuicji - za ukochaną płytę Kate1 - za zagadkę świąteczną ;) Pannie Wodziannie - za notkę justowną Telokowi - za Skaldów (cija) Telokowi - za Białego Anioła (z okazji) Telokowi - za Vivaldiego (bez okazji) Telokowi - za duuużo zdrowia Telokowi - za obrazki Telokowi - za ptaszki Telokowi - za płomień uczuć (platonicznych oczywista) Telokowi - za muzyczkę Tichemu - za poezję prozą Zaplutemu Antyeuropejczykowi - za rewiry

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości