Mchy mówiły: "Ach, cóż za złocistość?
Chyba będzie jaka uroczystość".
Dzięcioł z dębem rozmawiał znacząco,
że się cudo zdarzyło na łące.
Potem poszły poszumy trawami,
przyszła noc ze wszystkimi gwiazdami,
wzeszedł księżyc rumiany jak kucharz,
rzekł wiatrowi: "Ty mi trawy rozdmucharz".
I rozdmuchał wiatr posłuszny trawy,
zerknął z góry w nie księżyc ciekawy,
a tam dziecko leżało w sitowiu,
krasnoludek zrodzony na nowiu.
Więc przywołać rozkazał stworzenia
stary księżyc i tańce, i pienia
ku czci czynić dzieciątka onego,
złocistego, niewiadomego.
I świetlików ognistą czeredę
witał strumień płynący w dół.
A bór skrzypiał jak stary kredens
pełen zajęcy i ziół.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Notka dedykowana Pani Łyżeczce i Chłopczykowi J.